Przybycie Matki Bożej i Jej tak długie objawianie się tutaj to punkt zwrotny dla ludzkości. Punkt zwrotny w tym sensie, że mamy stać się lepsi i opowiedzieć się po stronie dobra, porzucić grzech i przyjąć wartości, które daje nam Bóg. Patrząc na sposób, w jaki teraz żyje świat, dochodzimy do wniosku, że nie ma przed nami przyszłości, coraz bardziej zanurzymy się w głębi ciemności, w głębi samozadowolenia, coraz bardziej będziemy upadać i dlatego powtarzam: musimy przyjąć tę drogę nadziei, do której wzywa nas tutaj Matka Boża.
Jak modlić się w rodzinie skoro żyjemy w biegu, jest tylu rozwiedzionych małżonków i tyle rozbitych rodzin na świecie?
To jest rzeczywiście ogromny problem, rozwodzi się co drugie, trzecie małżeństwo. Moralność świata, na co często zwraca nam uwagę Matka Boża, jest dzisiaj katastrofalna. Media, internet, pornografia i nowoczesność niszczą świat. Z drugiej strony technologia może pozytywnie wpływać [na świat] i prowadzić go na dobrą drogę. Media mogą mieć swój wkład w szerzenie orędzi Matki Bożej w najodleglejszych zakątkach, mogą dotrzeć do najsamotniejszych osób lub rodzin. Papież Benedykt XVI podkreślał, że należy szerzyć Ewangelię za pośrednictwem mediów. Kościół powinien wybrać także tę drogę, aby Radosna Nowina dotarła do ludzkich serc.
Jak pomóc młodzieży, aby zrozumiała wartość małżeństwa, co mamy robić?
To jest kluczowe pytanie. Rodzice przestali być wzorami do naśladowania dla swoich dzieci. Zniknęła zdrowa komunikacja i dialog między rodzicami. Matka ma swoje podejście do dzieci, ojciec swoje, albo w ogóle go nie mają. Lecz istnieje jeszcze wiele dobrych, zdrowych rodzin, które regularnie się modlą. Jeśli modlicie się w rodzinie z dziećmi i jeśli któregoś dnia powiecie, że nie macie czasu dla dzieci, że jesteście zajęci, że macie inne obowiązki, powstaje próżnia i dajecie dziecku idealną okazję do tego, żeby „wyskoczyło z torów” i poszło w innym kierunku. Dlatego Matka Boża mówi: Drogie dzieci ! W szkole modlitwy nie ma weekendów, każdego dnia musicie się modlić zarówno indywidualnie, jak i w rodzinie oraz wspólnocie. Wiele osób marzy o tym i pragnie zawrzeć związek małżeński, a nie ma żadnego przygotowania do życia małżeńskiego. Ludzie więcej rozmawiają o seksie i innych rzeczach, a kiedy rodzi się pierwsze dziecko, nie są gotowi, nie wiedzą, co mają robić, nie wiedzą, jak prowadzić to dziecko.
Proszę opisać nam jeden swój dzień od rana do wieczora.
Wstaję dość wcześnie, zwłaszcza w lecie i w ciszy idę na Górę Objawień. To bardzo wiele dla mnie znaczy, to jest początek mojego nowego dnia. Potem wracam do domu, przygotowuję się i idę na poranną Mszę świętą. Następnie z braćmi albo przyjaciółmi idę na kawę. Potem mam spotkania z pielgrzymami, z chorymi, z księżmi, a także prywatne spotkania oraz rozmowy z osobami, które proszą o takie spotkanie. Po południu pracuję nad sobą, czytam Pismo Święte i rozmyślam o tym, co przeczytałem, o tym, co te słowa do mnie mówią, jakie jest ich przesłanie odnośnie do mojego życia. Następnie krótko odpoczywam i piszę notatki, robię to każdego dnia. Te notatki przydadzą mi się, kiedy objawienia się skończą, pomogą mi wrócić do tego, co przeżyłem. W dalszej kolejności przygotowuję się do objawienia, następnie idę na adorację albo inną modlitwę, w zależności od dnia tygodnia. Oczywiście, jest jeszcze wiele rzeczy, których nie mogę zaplanować np. spotkania z młodzieżą. I chociaż trzymam się tego planu dnia, każdy dzień jest jednak inny.
Matka Boża w orędziach często powtarza: Módlcie się, módlcie się, módlcie się… Ile czasu dziennie poświęca Pan na modlitwę?
Staram się codziennie modlić przynajmniej 3 godziny. Modlę się rano, w południe i wieczorem, a najbliższa mojemu sercu jest modlitwa poranna i wieczorna kiedy jest najspokojniej.
Kiedy rozmawia Pan z Matką Bożą, czy może Ją Pan spytać o swoje problemy i trudności?
Moja rozmowa z Matką Bożą jest całkowicie normalna. Ona mówi do mnie, a ja mówię do Niej. Oprócz tego, że Matka Boża daje orędzia dla świata, dla Kościoła, Ona nas także wychowuje i prowadzi. Daje rady i instrukcje mnie i mojej rodzinie, kiedy wyruszam w podróż, radzi mi, co powinienem robić, co powinienem mówić, co powinienem uzupełnić. Lecz Matka Boża nie czyni tego tylko w stosunku do widzących, Ona pragnie prowadzić nas wszystkich.
Czy Matka Boża kiedykolwiek była rozgniewana?
Nie, nigdy nie widziałem Matki Bożej rozgniewanej, tylko czasami jest smutna. Najbardziej smucą Ją aborcje, rozwody, brak pokoju na świecie i smutne przypadki, które się w ostatnich latach wydarzyły w Kościele.
Najczęściej jest radosna?
Tak, najczęściej jest radosna.
Powróćmy do 1981 roku kiedy objawienia się zaczęły. Powiedział Pan, dlaczego Królowa Pokoju wybrała was widzących, przysiółek Bijakovići, parafię Medziugorie. Dla mnie najciekawszym pytaniem jest to, dlaczego Matka Boża wybrała właśnie dzieci i miejscowość znajdująca się w komunistycznym kraju, którego ideologia miała za cel zniszczyć wiarę i Boga Czy kiedykolwiek rozmawiał Pan o tym z Matką Bożą?
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek o tym bezpośrednio rozmawiał z Matką Bożą. Nie wiem, jak inni widzący.
Widzących wywożono na przesłuchania, wożono do psychiatrów, a nawet do kostnicy. Czy w taki sposób chcieli was przestraszyć?
Oczywiście, że pojawił się strach. Lecz już trzeciego albo czwartego dnia objawień niczego się nie bałem. Byłem gotowy oddać nawet życie za Matkę Bożą, to znaczy, za prawdę. Najtrudniejsze dla mnie było to, że znęcali się nad naszymi rodzicami, straszyli ich, byli oni narażeni na wszelkie groźby. A kiedy nie udawało się zastraszanie, próbowali ich przekupić, tylko po to, żeby nas namówili do przyznania się, że wszystko wymyśliliśmy. Było mi ciężko także dlatego, że część mieszkańców naszej wioski była wzywana na przesłuchania, a niektórzy trafiali także do więzienia. I choć byliśmy dziećmi, wiedzieliśmy, że osoby starsze od nas w ten sposób nas chronią, że znoszą to wszystko ze względu na nas.
Czuliście się zatem odpowiedzialni za problemy osób starszych od was?
Tak, z uwagi na to, że byliśmy niepełnoletni, komuniści nie mogli się wyżywać na nas, więc robili to na osobach starszych od nas.
Główne orędzia Matki Bożej
O objawieniach wiele zostało napisane, a widzący także często dają o tym świadectwo. Lecz gdy rozmawiam z ludźmi, czasami dziwi mnie fakt, że wiele osób wie o tym bardzo mało. Także dzisiaj jest wiele osób, które pytają np. czy macie objawienia każdego dnia? Nie jestem pewien, czy wszyscy w naszej parafii wiedzą, ilu widzących ma dzisiaj codzienne objawienia, dlatego chciałbym Pana poprosić, żeby opisał nam Pan jedno objawienie – w jaki sposób się Pan do niego przygotowuje i ile ono trwa.
Medziugorje dzisiaj przerosło rozmiary jednej parafii. Wiele osób przyjechało tutaj z powodu biznesów i prawdopodobnie wiele z tych osób nie wie niemal nic o objawieniach. W ten sposób chciałbym powiedzieć – zarówno im, jak i parafianom, którzy zapomnieli, którzy zatracili się się z powodu dóbr materialnych i pieniędzy – że objawienia mam każdego dnia. Zaczynam się przygotowywać o godzinie 18 i zawsze towarzyszy mi w tym określona liczba ludzi. Przygotowuję się poprzez wspólne odmawianie różańca i im bardziej zbliża się chwila objawienia, a ma to miejsce o 18:40, coraz bardziej odczuwam obecność Matki Bożej. Kiedy klękam i przestaję się modlić, to chwila gdy przychodzi Matka Boża. W tym momencie gdy przestaję się modlić, widzę znak, w którym Matka Boża się pojawia, a jest nim światłość. Matka Boża nie pojawia się nagle, ale powoli, w snopie światła, a tej światłości nie można porównać z żadnym ziemskim światłem. To światło naprawdę jest światłością Raju i czasami za tą światłością tak jakbym widział Raj. Wyłaniają się postaci ludzi, którzy chodzą i modlą się, śpiewają, a przy tym słychać bardzo cichą muzykę. I kiedy Matka Boża przychodzi, już nie jestem świadomy niczego wokół siebie. Tracę poczucie czasu i przestrzeni.
Jak tylko Matka Boża przychodzi, wita się ze mną w tradycyjny sposób, mówiąc: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, moje drogie dzieci. Czasami mówi także moje dzieci. Następnie Matka Boża modli się za obecnych, za chorych, za księży, a potem rozmawia ze mną. Czasami Ona rozpoczyna rozmowę, a czasami ja to robię. Wtedy Matka Boża błogosławi obecnych, błogosławi przedmioty które przynieśli. Potem ja polecam Jej wszystkich obecnych przy objawieniu, ich potrzeby, pragnienia, choroby, zwłaszcza tych, którzy szczególnie o to prosili, a Matka Boża oręduje za nimi u Swojego Syna. Szczególnie oręduje za chorymi. Potem następuje czas pytań. (Ale nie za każdym razem ma to miejsce.) Zadaję więc pytania, o które zostałem poproszony, żeby przekazać je Matce Bożej, najczęściej pochodzą od osób chorych. Potem rozmawiam z Matką Bożą i padają prywatne pytania – ta rozmowa czasem trwa dłużej, a czasami krócej. Kiedy objawienie się kończy, Matka Boża odchodzi w znaku światłości i krzyża, pozdrawiając nas: Idźcie w pokoju, moje drogie dzieci.
Czy w trakcie objawienia przez cały czas jest widoczna ta światłość, o której Pan mówił?
Tak. Ponadto Matka Boża nigdy nie stoi na ziemi, Ona zawsze unosi się na obłoku.
Jak wygląda Jej suknia? Jak Ona wygląda?
Jej suknia jest szara, ma biały welon. Jej oczy są niebieskie, policzki czerwone, włosy czarne, unosi się na obłoku i ma koronę z gwiazd. Inaczej jest ubrana jedynie w Boże Narodzenie, na Wielkanoc oraz w rocznicę objawień i swoje urodziny. Wtedy zamiast szarej sukni ma na sobie złotą suknię.
Ile trwa objawienie?
Najdłuższe objawienie trwało 45 minut. To było w 1983 roku. Teraz objawienia trwają od 5 do 15 minut.
Czy Matka Boża objawia się sama?
Czasami z Matką Bożą przychodzą anioły, a na Boże Narodzenie Matka Boża przychodzi z Dzieciątkiem Jezus i ze świętym Józefem. Tak zawsze objawia się w pasterkę.
Czy święty Józef kiedykolwiek coś powiedział?
Nie, on stoi obok Matki Bożej i radośnie na Nią spogląda.
Czy Matka Boża trzyma w objęciach Dzieciątko Jezus?
Tak. Jeśli klęczę, to widzę tylko jedną stronę twarzy małego Jezusa, a nie Jego całą twarz.
Czy Dzieciątko Jezus patrzy?
Tak, patrzy uśmiechając się.
Objawienia trwają ponad 36 lat. O orędziach się wiele mówi, ale proszę nam przypomnieć, jakie są główne orędzia Matki Bożej?
Wyróżniłbym główne orędzia, kluczowe orędzia, poprzez które Matka Boża prowadzi nas od 1981 roku. Są nimi: pokój, nawrócenie, powrót do Boga, umieszczenie Boga na pierwszym miejscu w życiu i kroczenie z Nim w kierunku przyszłości, modlitwa sercem, pokuta i post, silna wiara, miłość, przebaczenie, Eucharystia i orędzie nadziei. Przez te orędzia Matka Boża nas prowadzi, a każde z nich objaśnia i przybliża nam, abyśmy lepiej je pojęli i według nich żyli. Wszystkie inne orędzia, które Matka Boża daje nam każdego 25 dnia w miesiącu tłumaczą i przybliżają nam te orędzia, które wymieniłem. To są orędzia Ewangelii, a Jezus, Jej Syn, wysyła Ją, aby nas prowadziła. Innej drogi nie ma.
Istnieje wiele osób, które mówią, że orędzia są proste, a liczni pielgrzymi mówią, że Matka Boża powinna każdego dnia dawać nowe orędzie. Czy moglibyśmy jednak żyć i śledzić tak liczne orędzia? Czy jesteśmy w stanie pojąć orędzie, które Matka Boża dała nam wczoraj, a już dziś mielibyśmy mieć nowe? Matka Boża na początku, od 1984 roku dawała orędzia w każdy czwartek, trwało to przez trzy lata. Matka Boża widziała, że jest mało czasu na rozważenie orędzia, więc zdecydowała dawać je raz w miesiącu. Dała nam więcej czasu, abyśmy lepiej mogli zrozumieć orędzie i to jak mamy zgodnie z nim żyć.
Modlitwa jest odpowiedzią na orędzia
Według wyliczeń do dzisiaj Medziugorje odwiedziło ponad 40 000 000 pielgrzymów [dane z 2010 roku – uwaga redakcji]. O ich liczbie świadczy np. sierpień 2010 r. kiedy w Medziugorju udzielono 325 000 Komunii świętych, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Czy my parafianie, jak i wierni z okolicy i całego świata zrozumieliśmy, dlaczego Matka Boża przyszła?
To jest dobre pytanie. Także ja, który widzę Matkę Bożą często, zadaję sobie pytanie, czy całkowicie Ją zrozumiałem. Staram się i mam nadzieję, że rozumiem, ale wiem, że jeszcze muszę nad tym pracować. Ludzie przyjeżdżają w poszukiwaniu źródła, czerpią ze źródła duchowości i odnowieni wracają do domu. Byśmy zrozumieli orędzia, musimy przyjmować je duchowo, musimy się więcej modlić i w modlitwie odnajdziemy odpowiedź na to pytanie.
Ivanie, Ty widzisz Matkę Bożą każdego dnia. Czy można Ją opisać za pomocą słów?
Matki Bożej w rzeczywistości nie można opisać za pomocą słów. Jak bardzo bym szukał i dobierał słowa, każde z nich jest zbyt ubogie, by opisać nim Matkę Bożą. Niemożliwe jest opisanie Jej miłości, Jej uśmiechu, Jej ciepła, Jej delikatności. Po prostu nie jest możliwe opisanie miłości, którą nas kocha.
Wielu malarzy, rzeźbiarzy stworzyło obrazy i rzeźby przedstawiające Matkę Bożą. Czy przybliżyli nam postać Matki Bożej?
Niemożliwe jest, nawet dla artystów, przedstawienie Matki Bożej takiej, jaką my Ją widzimy. Na obrazach i w rzeźbach, które powstały na podstawie naszego opisu, jest coś z postaci Matki Bożej, ale tylko trochę.
Od pierwszego dnia objawień „widzących” negatywnie oceniano, pojawiały się zarzuty, że wszystko zostało wymyślone, że to są halucynacje. Także dzisiaj mamy okazję słyszeć lub czytać takie opinie. Czy takie opinie sprawiają Panu ból?
Boli mnie, kiedy takie opinie pochodzą od Kościoła, od księży i nie są poparte argumentami. Gdyby było poparte argumentami, zrozumiałbym to, a tak nie mogę tego pojąć. Kiedy o tym rozmyślam, nie rozumiem, dlaczego takim ludziom brakuje cierpliwości, dlaczego nie są gotowi czekać na osąd wydany przez Kościół. Z drugiej strony, kiedy patrzę na Jezusa, to gdy żył na ziemi i czynił cuda, Jego apostołowie, którzy byli świadkami wszystkiego [co czynił], wyparli się Go. Błogosławieni ci, którzy nie widzą, a wierzą.
Czy kiedykolwiek rozmawiał Pan o tym z Matką Bożą? Co zrobić, aby ludzie nie mieli wątpliwości?
Nie, Matka Boża nigdy o tym nic nie mówi, Ona prosi o modlitwę. A wiara naprawdę jest darem. Ludzi, którzy przyjeżdżają ze wszystkich stron świata, nie trzeba przekonywać. Jak tylko przyjeżdżają do Medziugorja, odczuwają bliskość Matki Bożej, widzą owoce, widzą to, czego pragnie od nich Matka Boża. Ważne jest otwarcie się, otwarcie naszych serc, abyśmy mogli przyjąć to, co Bóg nam oferuje. Ważne jest, aby stanąć przed krzyżem z rodziną i otrzymamy wtedy wiele łask.
Świadkowie otrzymanych w tym miejscu łask mówią, że ważne jest, aby tu przyjechać, a wszystko pozostałe czyni Matka Boża.
To jest pierwszy krok. Kto go uczynił, poczuł łaskę, której nie można opisać.
Był Pan poddany wszystkim możliwym badaniom medycznym prowadzonym przez najlepszych światowych specjalistów?
Byliśmy poddani wszystkim możliwym badaniom w: Mediolanie, Wiedniu, Medziugorju. Było to dla mnie trudne, ponieważ powtarzało się to trzy albo cztery razy i często to były te same badania. Zgodnie z radą, której udzieliła nam Matka Boża, zgodziliśmy się na nie.
Czy rozmawiał Pan o tym z Matką Bożą?
Tak, rozmawiałem z Matką Bożą o tym, czy mam się poddać tym badaniom. Zgodziliśmy się, ponieważ Kościół tego pragnął i cała dokumentacja jest troskliwie przechowywana oraz stanowi załączniki, które posiada międzynarodowa komisja powołana przez Stolicę Apostolską. Z pewnością przyczynią się do ostatecznego osądu Kościoła. Matka Boża powiedziała nam: Zgódźcie się na to, ponieważ Kościół tego chce, a później zrozumiecie, jakie to było ważne.
Zbliżamy się do końca naszego wywiadu, lecz mam nadzieję, że będzie jeszcze wiele takich wywiadów dających owoce. Wszyscy widzący mają specjalną intencję modlitewną, która została im powierzona. Pańska intencja modlitewna dotyczy młodzieży i rodzin. Na czym polega jej sens?
Moją misją jest modlitwa za młodzież, rodziny i księży – powierzyła mi ją Matka Boża. To jest intencja, w której modlę się każdego dnia. Mam grupę modlitewną, z którą modlę się już dwadzieścia osiem lat [wywiad pochodzi z 2011 roku – uwaga redakcji] – spotykamy się w każdy poniedziałek i piątek. Modlimy się w ramach tej grupy za rodziny i młodzież na świecie. Gdziekolwiek na świecie uczestniczę w spotkaniu modlitewnym, zawsze proszę o specjalne spotkanie z młodzieżą, a jeśli jest taka potrzeba, także z ich rodzicami. Te spotkania są bardzo przydatne dla wszystkich uczestników. W ten sposób przekazuję młodzieży bezpośrednio orędzie Matki Bożej. Możemy być krytyczni wobec młodzieży i jej sposobu życia, ale Medziugorje każdego dnia, a szczególnie w okresie Festiwalu Młodych daje świadectwo o wielkiej liczbie młodych pielgrzymów. Podnosi mnie na duchu obecność młodzieży w naszej miejscowości i mam nadzieję, że będzie jej coraz więcej.
Jakie rady ma Pan dla nas – mieszkańców Medziugorja?
Przede wszystkim zalecam odpowiedzialność. Czas, w którym żyjemy, jest czasem odpowiedzialności. Musimy stać się odpowiedzialnymi ludźmi, ludźmi odpowiedzialnymi wobec orędzi Matki Bożej. Musimy odpowiedzialnie je przyjąć, odpowiedzialnie według nich żyć i być żywym znakiem. Ludzie często mnie pytają, kiedy Matka Boża zostawi znak. Ona zostawi znak, ale my dzisiaj musimy być żywym znakiem, ta parafia musi być żywym znakiem, młodzież w Medziugorju musi być żywym znakiem dla wszystkich pielgrzymów, którzy tu przyjeżdżają, nasze rodziny muszą być żywym znakiem i cały świat musi być dzisiaj żywym znakiem. To jest odpowiedzialność. Wszyscy jesteśmy wezwani do odpowiedzialności: Pan, ja, parafia i księża, którzy tutaj działają.
Wkrótce będziemy obchodzić kolejną rocznicę śmierci o. Slavka Barbaricia, o którym Matka Boża w orędziu z 25 listopada 2000 roku powiedziała, że narodził się w Niebie. Czy był dla Pana bliską osobą?
O. Slavko, który dał całego siebie w celu propagowania orędzi przez szesnaście lat, był moim spowiednikiem. Jestem głęboko przekonany, że jego wizja Medziugorja obejmowała wielu młodych ludzi zgromadzonych u Matki Bożej.
Kiedy poznał Pan ojca Slavka?
Trudno mi jest mówić o nim w krótkim wywiadzie. Poznałem się z nim, gdy wystąpiłem z seminarium w mieście Visoko. Potem zaczęliśmy wspólnie pracować, zjechaliśmy cały świat. W trakcie tych długich podróży mieliśmy czas, żeby rozmawiać o wielu rzeczach. Moja praca z nim zostawiła we mnie wielki ślad. Duchowość o. Slavka, jego wiedza i doświadczenie były czymś nieocenionym.
Co najbardziej podobało się Panu w o. Slavku?
Największe wrażenie robiło na mnie podejście o.Slavka do ludzi, jako ksiądz „rozszyfrowywał” każdego rozmówcę, wiedział czego on potrzebuje. Równocześnie był także psychologiem i psychoterapeutą, ludzie po spotkaniu z nim czuli się odnowieni. Po drugie, przykuwała uwagę jego skromność i uniżenie, ale także pracowitość, która sprawiała, że nie miał czasu na odpoczynek, spał zaledwie cztery, pięć godzin na dobę. Mówiąc krótko: był zakochany w Matce Bożej.
Krešo Šego
(Opublikowano w Głosie Pokoju nr 11)