Nowe życie z Matką Bożą

Pani Larisa Malachovska z Moskwy jest wyznania prawosławnego, do Medziugorja przyjeżdża od 2004 roku. W tym roku uczestniczyła w międzynarodowych rekolekcjach dla osób prowadzących medziugorskie centra pokoju oraz grupy modlitewne, pielgrzymkowe i charytatywne związane z Medziugorjem. Przy tej okazji podzieliła się z nami osobistymi doświadczeniami dotyczącymi Medziugorja, opowiedziała, co dla niej znaczą orędzia Matki Bożej i jak wpłynęły na jej życie.

Lariso kiedy po raz pierwszy usłyszałaś o Medziugorju?

Moje pierwsze spotkanie z Medziugorjem miało miejsce w cerkwi świętych Kosmy i Damiana w Moskwie w czasie liturgii. Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. To było nietypowe spojrzenie, które poczułam na plecach. Obejrzałam się i ujrzałam moją przyjaciółkę, która patrzyła na mnie przenikliwie spojrzeniem pełnym miłości.

Widziałam, że Natasza już nie jest Nataszą, którą znałam. Z mojego wnętrza nieoczekiwanie wypłynęły słowa: Gdzie ty byłaś? Na co ona odpowiedziała: W Medziugorju. Co to jest Medziugorje? Po zakończeniu liturgii zaczęła mi opowiadać o Matce Bożej, objawieniach i Medziugorju. Zdecydowałam się tam pojechać, ponieważ ja także chciałam doświadczyć takiej głębokiej przemiany, która była bardzo widoczna w mojej przyjaciółce. Tyle miłości promieniowało z jej oczu i twarzy! Pomyślałam, że ja także pragnę kochać tak jak ona.

Moja przyjaciółka powiedziała, że od razu powinnam się tam wybrać, dopóki Matka Boża się jeszcze objawia. Po miesiącu przyjechałam do Medziugorja. Natasza po swojej pierwszej pielgrzymce założyła wspólnotę modlitewną, do której wstąpiłam.

Jaka była ta pierwsza pielgrzymka do Medziugorja?

Program modlitw tutaj w Medziugorju dla nas prawosławnych wiernych jest czymś zupełnie nowym, czegoś takiego w naszej tradycji się nie praktykuje. Cały czas płakałam i płakałam, głęboko poruszona sposobem modlitwy, którego uczy nas tutaj Matka Boża, a jest to modlitwa sercem. Szczególnie wzruszające było dla mnie nabożeństwo Drogi Krzyżowej, a potem mój pierwszy w życiu różaniec i adoracja… Poczułam prostotę i głębię spontanicznej modlitwy, tych wypowiadanych słów, które pochodziły z głębi istoty.

Modliłam się do Pana, abym się wyspowiadała sercem i wierzyłam, że mogę tego dokonać. Tak też się stało!

W czasie pobytu cały czas miałam uczucie nabożnej czczci, związane z tym, że jestem w miejscu, gdzie każdego wieczoru Matka przychodzi na ziemię i że ja jestem w tym samym miejscu z Nią. Mogę wdychać zapach Nieba wspólnie z Nią!

Pewnego wieczoru byliśmy obecni, kiedy Matka Boża objawiła się widzącemu Ivanowi. Koło mnie była grupka Włochów, którzy głośno rozmawiali i zakłócali modlitwę oraz pokój. Nie mogłam się w żaden sposób skoncentrować. Pragnęłam gorąco się modlić i przygotować na przyjście Matki Bożej, ale mi na to nie pozwolili, bo cały czas zachowywali się głośno.

Nagle nastała cisza. Wszystko na chwilę stanęło, ucichło, zamarła cała przyroda i wszyscy ludzie. Jedynie gdzieś w oddali było słychać płacz dziecka. To był moment objawienia. Ogarnęła mnie nadprzyrodzona cisza. Później zrozumiałam, że właśnie ta „cisza w czasie objawienia Matki Bożej” sprawiła, że wszystko stało się nowe, rozegnała całą ciemność, odcięła mnie od hałasu i przyniosła mi pokój. Ta pełna łaski, niebieska cisza przegoniła z mojego serca całą pychę i od tamtej chwili zaczęłam modlić się inaczej – sercem. We mnie z Matką Bożą zaczęło się nowe życie.

Jak wyglądało pani życie po powrocie do domu?

Wracając myślałam o tym, co niosę ze sobą z Medziugorja. Wiele osób w drodze powrotnej dawało świadectwo tego, że się nawrócili i ukorzyli. Dla mnie najmocniejszym przeżyciem była właśnie ta chwila ciszy w czasie objawienia Matki Bożej, która w tajemniczy sposób przeniknęła moje serce i przemieniła je. To było przyjście Matki Bożej na ziemię – dokładnie do mojego serca. Ta cisza sprawiła, że wszystko w moim życiu stało się nowe. Po powrocie zaczęłam się modlić. Pan dał mi dar modlitwy sercem. Modlitwa przychodziła mi z łatwością i czerpałam z niej radość. Nieustannie się modliłam: w pociągu, w pracy, w supermarkecie. Powoli moje życie zaczęło się zmieniać, tak jak Matka Boża mówi w jednym z orędzi: „Niech wasze życie stanie się modlitwą”. W moim wnętrzu zaczęłam przebywać z moim Jezusem. Z różańcem w ręku spacerowałam po ogromnej Moskwie i czułam się taka malutka, a równocześnie tak ważna dla Matki Bożej. Modliłam się w intencji realizacji Jej planu pokoju. Od chwili tej nadprzyrodzonej ciszy różaniec stał się dla mnie codziennym chlebem. Kiedy odmawiam różaniec, wracam do tej ciszy spotkania z Matką Bożą, a Ona prowadzi mnie do Jezusa. Modlitwa różańcowa pomogła mi wejść głębiej w życie duchowe.

Należy pani do medziugorskiej wspólnoty modlitewnej, jak wygląda wasza wspólnota?

Wspólnota modlitewna istnieje już 14 lat. Spotykamy się co tydzień w czwartek. Program jest bardzo prosty: odmawiamy różaniec, rozważamy Ewangelię i konkretnie pomagamy tym, których Matka Boża umieściła na naszej drodze. Modlitwa naprawdę stała się dla nas radością. Z trudem rozstajemy się za każdym razem.

Wszyscy członkowie naszej grupy modlitewnej byli w Medziugorju. Jesteśmy z wami duchowo związani. Kiedy jest trudno, natychmiast sięgamy po różaniec. Modlitwa różańcowa jest dla nas prosta, każdy może ją odmawiać, a przecież ma ona taką moc. Ona jest pożywieniem, odpowiedzią, siłą, oświeceniem, kołem ratunkowym w trudnych sytuacjach.

Oprócz tego spotykamy się w każdą pierwszą sobotę miesiąca i spędzamy ze sobą kilka godzin. Odmawiamy trzy części różańca, idziemy na liturgię, spędzamy wspólnie czas.

Była pani wielokrotnie w Medziugorju. Czy może się pani podzielić jakimiś swoimi doświadczeniami, który głęboko zapadły pani w pamięć?

Tak. Chciałabym podzielić się cudownym doświadczeniem wyniesionym z rekolekcji postu, modlitwy i ciszy. Matka Boża zaprowadziła mnie do Jezusa.

W naszej wschodniej tradycji nie praktykuje się adoracji Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie, więc nie wiedziałam, jak powinnam się zachowywać. W ramach rekolekcji postu, modlitwy i ciszy mamy całonocną adorację w ciszy w kaplicy. Zgłosiłam się na godzinę adoracji w nocy.

Przyszłam do kaplicy pełna strachu. Bałam się spotkać z Jezusem sama. Bałam się, ponieważ nigdy nie byłam tak blisko Niego, dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Komunia to jednak inna sytuacja. To było coś nowego.

Co mu powiem? Jakie słowa do niego skieruję? Ze strachu sięgnęłam do kieszeni, poszukałam różańca i stało się dla mnie jasne: Teraz jestem uratowana! Przez godzinę będę odmawiać różaniec! Decyzja zapadła! Bedę powtarzać „Zdrowaś Maryjo”, a Matka Boża zatroszczy się o to, jak powinnam się modlić. Nie znałam żadnej innej modlitwy, którą mogłabym odmawiać i nic innego nie przychodziło mi do głowy.

Dzisiaj uważam, że Jezus się do mnie uśmiechnął. Nigdy nie zapomnę naszego pierwszego spotkania w cztery oczy. Po kilku pierwszych „Zdrowaś Maryjo” cały strach zniknął. Moje serce wypełniło się miłością i tylko na Niego patrzyłam, patrzyłam na Niego ze łzami w oczach. Poczułam, że Jezus mnie kocha i że to jest prawda. Przez całe życie szukałam miłości i myślałam, że nikt mnie nie kocha, a teraz poczułam, jak Jezus mnie kocha. Natychmiast zawierzyłam mu się niczym małe dziecko. Nie miałam już żadnych wątpliwości. Wszystko stało się dla mnie jasne: Jezus mnie kocha! Uwierzyłam w Jego ciche wyznanie miłości.

To było moje pierwsze doświadczenie spotkania z Bogiem Żywym. Od tamtej pory często przychodzę na adoracje. Moje przyjaciółki z grupy modlitewnej mówią: „Lariso, kiedy ty patrzysz na Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie, twoje oczy są szeroko otwarte, pełne miłości, ty jesteś zakochana”.

Tak, zgadzam się z nimi. Matka Boża zaprowadziła mnie do Jezusa, a ja się zakochałam. Dzisiaj, kiedy Go adoruję, nie muszę Mu nic mówić, nie potrzebuję słów. Patrzę na Niego, kocham Go i wiem, że On na mnie patrzy i kocha mnie i to mi wystarczy.

Jestem szczęśliwa i coraz bardziej i bardziej zakochana. Przychodzę na adoracje do moich braci katolików w Moskwie. Czasami „potajemnie”. Nie moge opisać słowami, co się dzieje w czasie adoracji. Czuję, że Jezus tak głęboko obejmuje moje życie, przenika całą moją istotę. Rozum nie może tego pojąć, a ludzkie słowa nie mogą tego wyrazić. Z adoracji wracam odmieniona. Wiem, że później adoracja ma ciąg dalszy. Jezus jest wszędzie, w bliźnich, w przyrodzie, w pracy, w codziennych obowiązkach. Jezus pozostaje w moich myślach i we wszystkim, co się dzieje.

Co chciałaby pani przekazać naszym czytelnikiem co do orędzi Matki Bożej i objawień?

Jestem głęboko przekonana, że Najświętsza Maryja Panna objawia się w Medziugorju. To jest prawda. Wierzę, że dopiero wtedy, gdy posłuchamy Matki Bożej, urzeczywistni się obietnica, że to, co rozpoczęła w Fatimie, będzie kontynuowała w Medziugorju. Jestem wdzięczna Bogu za ten niezmierzony dar bycia częścią tego wielkiego planu zbawienia ludzkości poprzez Maryję. Jestem także świadoma odpowiedzialności i jestem gotowa uczynić wszystko dla Matki Bożej. Nasza wspólnota modlitewna w Moskwie modli się z wami w intencjach Matki Bożej.

Terezia Gažiova

(Opublikowano w Głosie Pokoju nr 13)

Udostępnij artykuł

error:
Scroll to Top