W Medziugorju tuż przed Bożym Narodzeniem 2017 r. padł ostatni klaps filmu „Euforia” i tym samym zakończono nagrywanie tego długometrażowego filmu, którego reżyserką i scenarzystką jest Valeria Golino.
Choć we Włoszech jest znana jako aktorka teatralna, status światowej gwiazdy filmowej zdobyła grając w hollywoodzkich produkcjach: Rain Man, Pee-wee Herman w cyrku, Zostawić Las Vegas, Hot shots…
W tym wywiadzie postaramy się dowiedzieć, jakie są jej wrażenia z Medziugorja, porozmawiamy o filmie i innych szczegółach z jej życia.
Pani Galino, witam w Medziugorju. Dziękujemy pani za otwartość i udzielenie nam wywiadu.
Dziękuję za przywitanie i zaproszenie.
Publiczność zna panią bardziej jako aktorkę filmową, a jest pani tutaj jako reżyser.
Tak, publiczność zna mnie bardziej jako aktorkę, bo to jest przede wszystkim moja praca. W świecie aktorskim pracuję od 16 roku życia, a aktorstwo jest moją wielką pasją. Lubię moją pracę, jestem w niej dobra, to jest po prostu moje życie. 6 lat temu zdecydowałam się jednak spróbować swoich sił jako reżyser. Mogę powiedzieć, że także w tej roli bardzo dobrze się odnalazłam, co potwierdza opinia środowiska. To będzie moje drugie reżyserskie dzieło i czuję się uprzywilejowana, że mogę się także tym zajmować.
Kiedy zaczęła pani kręcić film?
Zaczęliśmy kręcić film dwa miesiące temu we Włoszech, a skończyliśmy go tutaj w Medziugorju.
Skąd pojawił się pomysł na taki film?
Pomysł na film zrodził się spontanicznie, a inspiracje odnalazłam w pewnej prawdziwej, życiowej historii. Choć prawdę mówiąc, to był życiowy dramat.
O czym konkretnie jest film?
Mowa o bolesnym doświadczeniu życiowym mojego dobrego przyjaciela. On jest naprawdę cudownym człowiekiem i bardzo dobrą osobą, która prowadzi bogate życie towarzyskie. Lecz w tym bogactwie i blasku życia jest zagubiony i dość nieszczęśliwy. Nieoczekiwanie rozchorował się jego młodszy brat, co w szczególny sposób na niego wpłynęło. Wówczas w jego życiu doszło do wielkiej zmiany. Cierpienie bliskiej mu osoby zaczęło zmieniać jego priorytety i spojrzenie na życie.
Jakie jest główne przesłanie tego filmu?
Tak jak wspomniałam, film jest zainspirowany prawdziwą historią dwóch braci. Gdy starszy brat dowiaduje się o chorobie młodszego, jego świat i priorytety życiowe całkowicie się zmieniają. Powiedziałabym, że młodszy brat doświadcza pewnego rodzaju drogi odkupienia, to znaczy, głębszego zrozumienia życia. Poznaje ból i otwarcie konfrontuje się z faktem, że jest śmiertelny. Starszy brat opiekuje się młodszym i bez względu na ich zupełnie odmienne światopoglądy, rodzi się między nimi nowa wieź. W pewnym momencie decydują, że pojadą razem do Medziugorja i wtedy historia nabiera głębszego sensu. W tej trudnej życiowej sytuacji ich utracona w dzieciństwie bliskość ponownie ożywa i w tej tragedii ponownie odnajdują się nawzajem, ale także odnajdują siebie samych. Więź jest właśnie głównym przesłaniem filmu.
Dlaczego akurat Medziugorje?
Już wcześniej przyjeżdżałam do Medziugorja i miejsce to wywarło na mnie głębokie wrażenie. Medziugorje to nawrócenie, pojednanie, nowy początek i jako takie wspaniale pasowało do fabuły filmu. Pomysł był taki: dlaczego dwóch braci miałoby nie przyjechać wspólnie do tego świętego i naprawdę wyjątkowego miejsca? Lecz oni nie przyjeżdżają tutaj, żeby stać się świętymi. Oni tutaj przyjeżdżają, aby odnaleźć i poznać siebie. Przyjeżdżają, ponieważ pragną głębiej zrozumieć życie i odnaleźć jego sens. Szczególne wrażenie robi na nich wspinanie się na wzgórze Križevac i uczestnictwo w nocnej adoracji. Po mocnych przeżyciach wracają do Włoch, ale nie są już tacy, jak byli wcześniej.
Czy pojawi się pani w tym filmie w jakieś roli?
Nie, nie zobaczycie mnie państwo w tym filmie. Główne role grają znani włoscy aktorzy: Ricardo Scamarcio i Valerio Mastandrea.
Jakie są pani wrażenia z Medziugorja?
Często zadawałam sobie pytanie: co jest w Medziugorju takie przyciągające? Dlaczego ludzie jeżdżą do Medziugorja? Byłam przekonana, że dzieje się tak głównie z powodu ciekawości, która leży w naszej naturze. Było tak do momentu, kiedy sama tutaj przyjechałam. Wówczas zrozumiałam, że tutaj dzieją się rzeczy, które przekraczają nasze ograniczone rozumowanie i które są dla nas niedostępne, gdy obserwujemy je tylko z zewnątrz. Rozumiem, że Medziugorje nie jest jednorazowym doświadczeniem i dlatego ludzie ciągle tutaj wracają. Po raz pierwszy przyjechałam do Medziugorja 5 lat temu, a teraz jestem tutaj po raz trzeci. Już za pierwszym razem byłam pod wrażeniem tego miejsca. Poczułam tutaj coś silnego, czego nigdzie indziej nie czułam. Medziugorje jest miejscem, do którego ludzie przyjeżdżają, by odnaleźć siebie i swój pokój. I zawsze tutaj wracają. Tutaj ludzie fundamentalnie się zmieniają. Dlatego ja także zdecydowałam się przyjechać. Naszą wiarę od czasu do czasu należy odświeżyć, a Medziugorje jest do tego dobrym miejscem.
Jakie miejsca w Medziugorju uważa pani za wyjątkowe?
Dla mnie osobiście wyjątkowym miejscem jest Križevac. Tam naprawdę poczułam obecność czegoś, co jest większe od wszelkiego stworzenia. Trudno to opisać. Byłam także głęboko wzruszona, kiedy uczestniczyłam w wieczornej adoracji w Medziugorju. W tych chwilach, we wspólnocie z pielgrzymami z całego świata, sama poczułam coś mocnego i wyjątkowego. Nie mogę oddać tego słowami. Każdy po prostu musi to poczuć. Te doświadczenia tak mnie dotknęły i tak mną ogarnęły, że choć w scenariuszu pewne sceny nie były przewidziane, to musiałam je mieć w moim filmie. Będę przeszczęśliwa, gdy widzowie oglądając ten film, poczują chociaż część tej wyjątkowej, niepowtarzalnej duchowej atmosfery.
Czy poleciłaby pani swojej rodzinie, przyjaciołom i publiczności przyjazd do Medziugorja?
Oczywiście! Wierzę, że także ten film będzie miał taką misję. Dla mnie to jest miejsce, które trzeba zobaczyć, a co jeszcze ważniejsze, poczuć, ponieważ słowami nie daje się go opisać. Nie lubię nikomu nic narzucać, ale uważam, że tutaj naprawdę można odnaleźć ten prawdziwy pokój. Oczywiście, wiele zależy także od człowieka: na ile szczerze szuka, na ile jest otwarty i gotowy przyjmować.
Kiedy możemy się spodziewać filmu w kinach?
Mam nadzieję, że to będzie pod koniec wiosny (2018 roku – uwaga red.). Dopiero kiedy wrócimy do Włoch, zacznie się ciężka praca. Pomimo tego, że wszystko jest nagrane, musimy uporządkować materiał i wybrać, które sceny pójdą do montażu. W rzeczywistości film tworzą wszyscy współpracownicy i rzadko pracujemy według gotowego schematu. Zawsze ktoś coś dodaje od siebie: albo aktorzy, albo ktoś z produkcji i tak dzieje się do momentu, aż mamy ostateczną wersję. Do samego końca nie wiadomo, jaki będzie efekt. Tkwi w tym pewien urok, ponieważ w większości przypadków ostateczny rezultat jest lepszy niż oczekiwany. Z uwagi na to, że planujemy przedstawić „Euforię” na Festiwalu Filmowym w Cannes, mamy nadzieję, że będzie miała premierę do maja.
Pani Galino, dziękuję za wywiad. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy w Medziugorju, tymczasem życzę pani, aby film odniósł sukces.
Dziękuję!
Tonina Ibrulj
(Opublikowano w Głosie Pokoju nr 13)